Na początku proszę o chwile ciszy dla wszystkich ludzi, którzy po alkoholu robią rzeczy naprawdę idiotyczne.
Znacie to uczucie wolności, które przychodzi w każdy piątek? Myślicie sobie wtedy „YAY, TO BĘDZIE ZAJEBISTY WEEKEND!”.
Znacie to uczucie wolności, które przychodzi w każdy piątek? Myślicie sobie wtedy „YAY, TO BĘDZIE ZAJEBISTY WEEKEND!”.
Nie jestem miłośniczką imprez, nie
lubię się upijać, aczkolwiek raz na jakiś czas to robię.
Oczywiście nie specjalnie.
Był piątek, zdążyłam umówić się
z koleżanką w szkole na jedno piwo. Wracałam do domu owinięta
grubym szalikiem z czapką na głowie. Było cholernie zimno, jak na
okres zimowy przystało.
Przyszła godzina wyjścia. Żadnego
szykowania, układania włosów, malowania ust – to tylko jedno
piwo. Wypiję i uderzam z powrotem do swojego królestwa – łóżka.
Przynajmniej taki miałam plan.
Czas leciał tak szybko, jak pieniądze
znikały z mojego portfela. Po jednym piwie stwierdziłam, że z
chęcią wypiję następne. Po następnym stwierdziłam, że nic nie
czuję, więc dlaczego by nie wypić trzeciego.
W pewnym momencie uświadomiłam
sobie, w jakim stanie jestem. Nie rozpaczałam, każdemu zdarza się
upić. Show must go on, nie?
Postanowiłyśmy odwiedzić kolegę w
jego pracy. Był on od nas trochę starszy i pracował w sklepie
całodobowym, więc pomimo późnej godziny pomysł wydawał się
dobry. Trzeba dopowiedzieć, że cała nasza skromna impreza
odbywała się na zewnątrz, przy pięknej zimowej pogodzie. Tak więc
weszłam do pomieszczenia, gdzie temperatura wynosiła(strzelam) z
dwadzieścia stopni. Oparłam się o ścianę i zaczęłam prowadzić
intrygujący dialog ze znajomym, aż poczułam, że zaczyna robić mi
się słabo.
Wyszłam na zewnątrz, gdzieś
zawędrowałam i przez trzykrotne „tak” od mojego żołądka
pojęłam, że czas zwrócić to, co dane było mi wcześniej wypić.
Bogowie pobłogosławili, obok mnie pojawiła się koleżanka.
Wyobraźcie sobie dziewczynę, która
pochyla się nad oszronioną trawką nie po ty, by podziwiać naturę.
Stwierdziłam, że ktoś musi mi
trzymać włosy. Moje drogocenne, blond włosy. Prosiłam o to
koleżankę, która zaczęła posyłać w moją stronę dziwne
spojrzenia. O co jej chodziło? To tak wiele? Moje prośby zmieniły
się w błaganie przez łzy, na co ta w końcu się zgodziła.
Wyobraźcie sobie dziewczynę, która
pochyla się nad oszronioną trawką nie po ty, by podziwiać naturę.
Wyobraźcie sobie dziewczynę, która prosi swoją koleżankę, by
przytrzymała jej włosy, chociaż jest obcięta na chłopaka.
To jedna z moich życiowych porażek, szkoda, że nie jedyna!
To jedna z moich życiowych porażek, szkoda, że nie jedyna!
Wytarłam w coś usta, chciałam
wywalić, ale okazało się, że w ręce trzymam rękawiczkę
koleżanki.
W głowie tylko jedno „Jezus Maria,
ona mnie chyba zapierdoli.”
Koleżanka tego nie zauważyła,
założyła rękawiczkę z powrotem i do tej pory prawdopodobnie jej
nie wyprała.
Znów robi się zimno(wcale nie przez
zimę), a ja omijam moją znajomą szerokim łukiem, żeby nie
patrzeć na te rękawiczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz